Archives for 15 lip,2025

You are browsing the site archives by date.

Prześwietlony Kanzleramt

Olga Doleśniak-Harczuk

Urząd kanclerza federalnego od 1949 roku był dyspozytornią młodej zachodnioniemieckiej demokracji mającą z racji szerokich kompetencji decydujący wpływ na wszystkie obszary działań rządu a jednocześnie właśnie ten urząd przez dekady pozostawał na marginesie badań nad nazistowskimi obciążeniami powojennych kadr urzędniczych i elit politycznych. Wydana na początku czerwca tego roku książka „Das Kanzleramt — Bundesdeutsche Demokratie und NS-Vergangenheit” ma wypełnić tę lukę.

Obszerna i wielowątkowa publikacja to efekt pracy czwórki historyków, którzy przeanalizowali nie tylko konkretne biografie zachodnioniemieckich urzędników pod kątem ich uwikłania w aparat III Rzeszy, ale też podjęli szereg tematów pozwalających lepiej zrozumieć mechanizmy stojące u podstaw polityki kadrowej, historycznej, informacyjnej i społecznej Republiki Federalnej Niemiec w latach 1949-70.

Jedna z autorek książki, dr Jutta Braun (reprezentująca Leibniz-Zentrum für Zeithistorische Forschung Potsdam) zapytana w rozmowie z rozgłośnią SWR o nazistowskie obciążenia Kanzleramtu przyznała, że w porównaniu z innymi instytucjami państwa, przedmiot najnowszej publikacji historyków wcale nie wybija się na (niechlubne) prowadzenie – wręcz przeciwnie – w urzędzie kanclerskim zidentyfikowano mniej osób z nazistowską przeszłością niż np. w ministerstwie sprawiedliwości czy resorcie dyplomacji. To, co jednak zdaniem historyk miało kluczowe znaczenie dla kształtowania powojennej polityki urzędu kanclerskiego to fakt, iż pewne „autorytatywne wzorce myślowe” przenoszone na grunt Kanzleramtu nie były wyłącznie pochodną [czyjejś] przynależności do NDSAP, ale kontynuacją schematów sięgających swoimi korzeniami do okresu Cesarstwa Niemieckiego.

Jak wykazał w rozdziale poświęconym biografiom urzędników Kanzleramtu historyk Gunnar Take (Historisches Institut Universität Stuttgart), który przeanalizował życiorysy 107 wysokich urzędników kancelarii zatrudnionych w latach 1949-1969 – w erze Adenauera 38 procent badanych należało do NSDAP, w latach 1963-1969 było to 29 proc, ale dwie trzecie kluczowych pozycji zajmowali ludzie obciążeni nazistowsko.

„Od kiedy niemiecki MSZ rozliczył się ze swojej nazistowskiej przeszłości, mieliśmy do czynienia z pewnym efektem domina, na początku podchodzono do tych badań sceptycznie, ale dziś tego typu publikacje są w dobrym tonie”, stwierdziła Jutta Braun we wspomnianym wywiadzie radiowym.

Zapytana zaś o namacalne konsekwencje tego typu rozliczeń w 80 lat po wojnie wspomniała o tabliczce umieszczonej przy portrecie szefa urzędu kanclerskiego (w latach 1953-63) Hansa Globke wyjaśniającą, jaką rolę odgrywał w III Rzeszy. Analogicznie – po ujawnieniu brunatnych tajemnic niemieckiego MSZ-u w 2010 r., ze ścian niemieckich ambasad pozdejmowano portrety dyplomatów sprzed 1951 r. Tak naprawdę nie o portrety w tym wszystkim chodzi. Takie gesty należą do sfery symbolu. Czy opisanie brunatnego dziedzictwa ważnych polityków i urzędników związanych po 1949 r. z urzędem kanclerskim od Adenauera do Brandta, po ośmiu dekadach od zakończenia wojny może jeszcze coś wnieść do dyskusji nad często postrzeganą jako fasadowa – denazyfikacji w Republice Federalnej Niemiec? Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto zapoznać się z pracą historyków, którzy nie tylko usystematyzowali temat pod kątem konkretnych biografii, ale też znacząco poszerzyli spektrum zagadnień pozwalających lepiej zrozumieć mechanizmy polityczne stojące u podstaw republiki bońskiej.

W przypadku Jutty Braun to poszerzenie tematyczne polegało m.in. na „prześwietleniu” pracy biura prasowego Kanzleramtu. Tego samego, którego pracowników w 1964 r. wiceprzewodniczący SPD, Herbert Wehner nazwał „opłacanymi fałszerzami”. Braun, koncentrując się na pracy i metodach działania biura prasowego ukazała również jego rolę w monitorowaniu nastrojów społecznych związanych z nazistowską przeszłością. Biuro zlecało bowiem badania opinii publicznej, których wyniki ujawniano tylko wtedy, gdy uznano to za korzystne dla rządu i Niemiec jako państwa. Jeżeli rezultaty ankiet budziły zastrzeżenia – klasyfikowano je jako „tajne”.

Jak podaje Bauer – po jednym z pierwszych sondaży z 1949 roku, w którym zapytano o to „Czy Niemcy są antysemickie?” – szef Instytut Allensbacha zdecydowanie odradzał publikację wyników z obawy, że „mogłyby one zostać zniekształcone za granicą”.

W kolejnych latach biuro prasowe zlecało wiele podobnych badań, by monitorować ewentualne tendencje antysemickie. Wyniki ankiety z 1957 r. okazały się na tyle niekorzystne, że odradzano ich ujawnienie. Zaledwie 12 proc. respondentów wyrażało się pozytywnie o Żydach, a 40 proc. wypowiedzi miało charakter negatywny i skrajnie negatywny. „Nie jestem sobie w stanie wyobrazić by takie czy podobne doniesienia prasowe mogły służyć naszej polityce wewnętrznej czy reputacji za granicą” – skomentował rezultaty badań urzędnik cytowany przez Bauman.

W 2010 r. klub parlamentarny Linke w Bundestagu wystosował do ówczesnej koalicji rządowej CDU/CSU i FDP zapytanie o bilans naukowych rozliczeń z nazistowską przeszłością w powojennych niemieckich ministerstwach i urzędach. Odpowiedź udzielona na to zapytanie przez „II rząd Merkel” liczyła 88 stron. Wynikało z niej, że samo (pobieżne) przeanalizowanie 210 tys. zachowanych akt personalnych osób związanych z niemieckim aparatem państwowym od 1949 r. do końca lat 60. badacze-przy założeniu, że zweryfikowanie każdej osoby zajęłoby od 30 minut do godziny – trwałoby wiele lat. Czasochłonność tego typu badań przedstawiono jako główną trudność na drodze do pełnego prześwietlenia powojennych kadr ministerialnych i urzędniczych, ale jednocześnie podano dane obrazujące stan dotychczasowych badań nad poszczególnymi resortami.

W odpowiedzi udzielonej Linke przypomniano również o pionierskim (z dzisiejszej perspektywy), wydanym pod koniec 2010 r. raporcie specjalnej grupy historyków, którzy po przeanalizowaniu biografii dyplomatów zatrudnionych od początku lat 50. XX w. w niemieckim MSZ ukazali skalę kontynuacji brunatnych karier w republice bońskiej. Jak dowiedli autorzy raportu, ponad 42 proc. wyższych urzędników niemieckiego resortu dyplomacji na przełomie lat 1950-51 stanowili byli członkowie NSDAP. Praca historyków obaliła ponadto długo podtrzymywany mit o rzekomej apolityczności dyplomacji w III Rzeszy i jej braku uwikłania w hitlerowskie zbrodnie.

To, czego zabrakło w odpowiedzi rządu – ale i gwoli ścisłości – w zapytaniu Linke, dotyczyło powojennej historii Urzędu Kanclerskiego i nazistowskich obciążeń ludzi, którzy pracowali na sukces młodej Bundesrepubliki. Jeszcze wiele lat po sukcesie wydawniczym książki „Das Amt und die Vergangenheit – Deutsche Diplomaten im Dritten Reich und in der Bundesrepublik” oraz burzliwej debacie, która jej towarzyszyła i lata po tym, jak kolejne ministerstwa zleciły własne audyty, których owocem były obszerne publikacje takie jak chociażby „Die Akte Rosenburg” z 2017 r. ukazujące nazistowskie obciążenia resortu sprawiedliwości, o »Kanzleramcie« milczano. Aż do czerwca tego roku i wydania „Das Kanzleramt – Bundesdeutsche Demokratie und NS-Vergangenheit” autorstwa Jutty Braun, Nadine Freund, Christiana Mentela, Gunnara Takego.

Książka powstała na zlecenie Instytutu Historii Współczesnej Monachium – Berlin oraz Centrum Historii Współczesnej im. Leibniza w Poczdamie, ale idea, by w ogóle temat Kanzleramtu w końcu poruszyć sięga posiedzenia Komisji Bundestagu ds. Kultury i Mediów z 1 czerwca 2016. To wtedy na wniosek klubu parlamentarnego Linke poproszono o opinię sześciu historyków, w tym Christiana Mentela, który ostatecznie napisał jeden z rozdziałów książki.

Uderzająca w tamtym spotkaniu była zgodność wszystkich biegłych co do konieczności zbadania białych plam powojennej historii Niemiec właśnie w odniesieniu do personaliów i mechanizmów, jakie kierowały urzędem kanclerskim od 1949 r. do końca lat 60., kiedy teoretycznie dobiegał kres urzędowania ludzi mogących mieć brunatną kartę w życiorysie.

„Do tej pory udało się nam zbadać ponad tuzin wysokich urzędów i ministerstw, ale nie centralę rządu więc należałoby jak najszybciej temu zaradzić” – stwierdził obecny na spotkaniu prof. Klaus-Dietmar Henke, który zauważył, że istotną dogodnością w zgłębianiu tematu są wyjątkowo dobrze zachowane archiwa urzędu kanclerskiego. Rację przyznał mu prof. Norbert Frei, jeden z autorów badań nad brunatną przeszłością resortu dyplomacji, który podkreślił, że „nieuwzględnienie urzędu kanclerskiego w sytuacji, gdy przeanalizowano przeszłość tak wielu ministerstw byłoby wręcz groteskowe”. Frei przypomniał przy okazji z jak wielkim zainteresowaniem społeczeństwa niemieckiego (nie tylko ekspertów) spotkała się historia Auswärtiges Amt, ale i z drugiej strony – nowe, opatrzone komentarzami wydanie „Mein Kampf”. Historyk zwrócił ponadto uwagę na aspekt ewentualnego planowania ram czasowych badań zaznaczając, że nie trzymałby się sztywno okresu 1910-1975 tylko raczej zadałby pytanie o istnienie „transgeneracyjnych lojalności” w znaczeniu sztafety pokoleń w przekazywaniu sobie pewnej kultury politycznej i obciążeń wynikających z jej kontynuacji. Do tej uwagi profesora Freia nawiązała prof. Ulrike Jureit opowiadając się za pogłębieniem badań nad konkretnymi biografiami o analizę procesów transformacyjnych charakterystycznych dla grupy objętej badaniem i ich dodatkowe ujęcie w kontekście społecznych procesów adaptacyjnych. Zdaniem Jureit należałoby nawet pójść o krok dalej i wykorzystać wyniki badań w Niemczech do porównania mechanizmów np. powojennej reintegracji kadr uwikłanych w zbrodniczy system w innych państwach – we Włoszech i Japonii.

Wspomniane posiedzenie komisji Bundestagu dało istotny impuls do powołania grupy niezależnych historyków, którzy po dziewięciu latach pracy – z wymuszoną okolicznościami przerwą na czas związany z pandemią koronawirusa – przedstawili efekty swoich badań. W 2016 r. część biegłych i jeden z członków komisji sugerowali, że projekt ten powinien również uwzględnić kwestie związane z ukazaniem roli władz NRD w kreowaniu wizerunku Niemiec Zachodnich jako jedynego spadkobiercy III Rzeszy. Wątek ten podjęła Jutta Braun odnosząc go do działań propagandowych i szpiegowskich NRD wymierzonych w biuro prasowe Kanzleramtu. Opowieść o kobiecie-szpiegu, która wysyłała swoim mocodawcom na wschodzie raporty nagrane na taśmę z uprzejmą prośbą by po odsłuchaniu jej te taśmy odsyłali „bo są drogie” wprowadziła do tysiącstronicowego tomu elementy groteski. Tego typu wątki bezsprzecznie czynią książkę bardziej przystępną i ciekawą nawet dla czytelników spoza gron eksperckich.

Pytanie, czy „Das Kanzleramt…” powtórzy sukces książki o resorcie dyplomacji pozostaje otwarte. Publikacji z 2010 roku towarzyszył efekt świeżości, stała się bestsellerem, ale i przedmiotem ożywionej dyskusji i krytyki samych historyków. Często cytowane słowa Konrada Adenauera o brudnej wodzie, której nie wolno wylewać, dopóki nie ma się czystej, mogłyby stanowić chwytliwy slogan reklamowy dla tej publikacji. A jednak autorzy dość powściągliwie odnieśli się do „adenauerowskiego bon-motu” plasując go gdzieś na marginesie swoich badań. Badań, które zasługują na uwagę nie tylko dlatego, że zapełniły luki w dotychczasowej wiedzy o składzie personalnym urzędu kanclerskiego (z naciskiem na byłych członków NSDAP), ale również dlatego, że w sposób uporządkowany i prosty ukazały procesy zachodzące między Kanzleramtem a ministerstwami oraz reguły świadomego dobierania sobie pracowników przez tych, którzy – tak jak Globke (ale nie tylko on) wyrośli z aparatu ideologicznego III Rzeszy, co zapewniło powodzenie zjawiska nazwanego tak trafnie przez Freia „transgeneracyjnymi lojalnościami”.

 

„Das Kanzleramt – Bundesdeutsche Demokratie und NS-Vergangenheit“, Jutta Braun, Nadine Freund, Christian Mentel, Gunnar Take; Im Auftrag des Instituts für Zeitgeschichte München–Berlin und des Leibniz-Zentrums für Zeithistorische Forschung Potsdam hg. von Johannes Hürter, Thomas Raithel, Martin Sabrow, Thomas Schaarschmidt, Annette Vowinckel und Andreas Wirsching; Wallstein Verlag, Goettingen 2025

15.07.2025

Czytaj dalej